czwartek, 7 lipca 2016

One day of my life #2






Życie mu­si mieć własną geog­ra­fię. Bar­wy, góry, różno­rod­ność... Jeżeli nie ma te­go, to znaczy, że mie­szkasz na księżycu lub pośrod­ku pus­ty­ni; i kiedy przyj­rzysz się te­mu miej­scu, prze­konasz się, iż tyl­ko naj­bar­dziej niesa­mowi­te, naj­bar­dziej zawzięte jaszczur­ki oraz owa­dy mogą przet­rwać tam, gdzie po­za chłodem lub gorącem nie ma nic więcej. 
                                                                                             J. Carroll  "Na pastwę aniołów"


Tam dam dam dzisiaj przychodzę do was z postem One day of my life. Będą się one pojawiały teraz na bieżąco co tydzień.
Taki krótki wstęp zapraszam do posta.




2 lipca 2016 (sobota)
Powiem wam, że bardzo długo czekałam na ten dzień. Nie umiem powiedzieć dlaczego. Bo przecież co w tym zabawnego, że będę cała kolorowa. Proszek będę miała w buzi i nie będę mogła oddychać.
Tak dzisiaj chce wam opowiedzieć o FESTIWALU KOLORÓW w Kielcach.
Niby nic specjalnego, ale stroiłam się od rana, czyli od 10. Jeżeli śledzicie mnie na snapie wiecie kiedy wstaje.
No dobra gdy byłam praktycznie gotowa przyszła do mnie Sylwia. Wyprostowałam jej włosy i o 14.40 wyszłyśmy  z domu, bo przecież za 3 minuty autobus. Droga była znośna, chociaż już w autobusie wiedziałyśmy, że większość osób idzie na festiwal
Kiedy byłyśmy już w galerii poszłyśmy kupić picie, najlepsze jakie może być na 30 stopniowy upał,czyli Lipton Green Ice tea.
Posiedziałyśmy chwilę i stwierdziłyśmy, że trzeba znaleźć znajomych. (wiem dziwnie to brzmi).
Gdy poszłyśmy na górę spotkałyśmy Dominikę z chłopakiem i kilka innych osób z mojej poprzedniej klasy mat-geo. Na dach weszliśmy przed 16. Powiem wam, że  nie byłam ściśnięta jak sardynka tak jak rok temu. Dziewczyny kupiły proszki. Ja stwierdziłam, że w tym roku nie kupię, bo miałam problem jaki kolor proszku kupić.
Jeszcze dobrze się nie zaczęło a byłam cała kolorowa. (dziękuję dziewczyny xd :D)
Tańczyliśmy, chodziliśmy po całej górze.
Po 17 spotkałam Agatę i rozdzieliłam się z dziewczynami.
Z Agatą chodziłam i przytulałam ludzi z napisem FREE HUGS. Wiecie to było bardzo fajne i słodkie.
Agata, że chyba dostała udaru, (xd) więc poszłyśmy do środka galerii, żeby odpocząć. W Palmie zamówiłam smooth i siadłyśmy przy stoliku. Trochę odpoczęłyśmy i udałyśmy się z powrotem na górę , ale tam nie dotarłyśmy, bo mnie zatrzymała Sylwia , że wraca z bratem i czy chce się z nimi zabrać. Agata poszła ze swoją przyjaciółką, a ja z Sysią i jej bratem.
 Po tym jak przyjechałam do domu moja mama się trochę wystraszyła i kazała mi się od razu umyć.
Woda była różowa. Tak później siedziałam na komputerze i leżałam w łóżku.
Takie krótkie, ale bardzo przyjemne wydarzenie w moim życiu
A czy w waszych miastach jest lub był festiwal kolorów? Jeżeli tak i byliście to piszcie jak kolorowi wróciliście do domu. Czekam!!

Oto kilka foteczek:















Do zobaczenia w następnym poście!!! PAPA













Brak komentarzy: